„Pomaganie przez bieganie nadaje pasji jeszcze większy sens” – rozmowa z Beatą Popadiak przed PZU Cracovia Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e)
Za nieco ponad dwa tygodnie 250 uczestników wystartuje w biegu maratońskim, który wchodzi w skład projektu PZU Cracovia Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e). 8 listopada, równocześnie z maratończykami, w akcji specjalnej na bieżniach wezmą udział wyjątkowi goście. Przedstawiciele Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego, sportowcy, aktorzy, sponsorzy i partnerzy połączą się na sport(n)owo w siedmioosobowych sztafetach maratońskich. O miłości do biegania, pierwszych startach, różnych motywacjach opowiedziała nam Beata Popadiak – kapitan drużyny ASICS Polska.
Mówią o Tobie ,,Gazela” – dlaczego? Wiąże się z tym jakaś ciekawa historia?
Beata Popadiak, ASICS FrontRunner Community Manager Global: Zapewne chodzi o moje nieproporcjonalnie długie nogi w stosunku do tułowia! A tak całkiem poważnie, to 'Gazelą z Jodłówki' po raz pierwszy zostałam okrzyknięta w 2016 roku, gdy wciąż raczkowałam w świecie biegowym. Podłapała to moja rodzina, znajomi i osoby obserwujące – przyjęło się, a ja nie miałam wielkiego wyboru. To Gazela wybrała mnie – podobno pasuje do mnie znacznie bardziej niż Beata!
Przeglądając Twoje konta w mediach społecznościowych, czytając różne wywiady można śmiało stwierdzić, że jesteś zakochana w bieganiu. Jak to się zaczęło i dlaczego akurat ten sport? Czy ktoś lub coś zmotywowało Cię do założenia butów i wyjścia na pierwszy trening? Czy to był impuls – ,,chciałam sobie pobiegać i tak wyszło, że biegnę dalej”… ;)
Beata Popadiak: Zakochana? Bieganie to moje życie. Paliwo przed pracą i wytchnienie po niej. Moja najwyższa forma egoizmu – czas tylko i wyłącznie dla mnie. Bez bicia przyznaję, że nie byłoby mnie w tym miejscu, w którym jestem teraz, gdybym 5 lat temu, niczego nie świadoma, nie założyła swoich pierwszych butów biegowych.
No ale wracając do początku, od zawsze nazywano mnie anty-sportem. Piłka parzyła, a na zajęcia biegowe zostawiałam ‘brak stroju’. Na drugim roku studiów postanowiłam zmienić coś w swoim życiu. Skłamałabym mówiąc, że chodziło jedynie o smukłe ciało. Moją największą motywacją była moja mama, która w tym okresie zachorowała na złośliwego raka piersi. Do dziś razem walczymy jak lwice.
Jak to jest zrobić ,,debiut w półmaratonie prosto z kanapy w czasie: 01:31:30”? Jak na debiutanta to fantastyczny wynik. Półmaraton był poprzedzony treningami, siłownią czy faktycznie wstałaś ,,prosto z kanapy” i zameldowałaś się na linii startu? ;)
Beata Popadiak: Prosto z kanapy, bez Garmina na ręku i w jeszcze cieplutkich, nowych butach biegowych - stanęłam na starcie XII Półmaratonu Marzanny. Szczerze… to nie miałam pojęcia co robię. Moim celem było ukończenie biegu w przewidzianym limicie czasowym i otrzymanie pierwszego w życiu medalu. Do tej pory “treningi” ograniczały się do 15 km na bieżni mechanicznej tempem bliżej nieokreślonym. Stres i emocje jakie mi towarzyszyły były nie do opisania. Biegłam nie tylko dla siebie, chciałam pokazać mojej ciężko chorej mamie, że jeżeli ja dam radę to z nią będzie podobnie! Na mecie zameldowałam ze łzami w oczach i czasem 1 h 31 min 30 sek. Później, jak można się domyślić, przepadłam. Po 5 miesiącach mogłam pochwalić się już pierwszym maratonem.
Kilka miesięcy później przyszedł czas na maraton… Mamy nadzieję, że do królewskiego biegu przygotowania trwały nieco dłużej. ;) Do takiego dystansu nie można przystąpić bez odpowiednich przygotowań. Jak wyglądały Twoje treningi? Miałaś wyznaczony cel?
Beata Popadiak: To akurat poszło już całkiem szybko. Od kanapowicza do BIEGACZKI trenującej sześć razy w tygodniu. Poznałam swojego pierwszego trenera, który obrał nam cel: Wrocław Maraton. Każdy trening sprawiał mi niesamowitą frajdę. Całe życie cierpiałam na „chorobę” przeciętności, aż nagle po 22 latach w końcu odkryłam pasję, coś co w końcu w miarę mi wychodziło. I tak mijają lata, a ja z każdym treningiem zakochuje się w tym sporcie jeszcze bardziej, pomimo, że nie zawsze jest lekko.
Jeżeli chodzi o sam trening maratoński, to z perspektywy czasu wiele rzeczy bym zmieniła. Jednak jak na pięć miesięcy treningów, uzyskany czas 03:08:58 w niełatwych warunkach, sprawia, że do dziś się uśmiecham.
Trzy pierwsze myśli, które miałaś w głowie po przekroczeniu maratońskiej mety…
Beata Popadiak: 1) Mamo, udało się! 2) Brak słów, radość, duma, euforia i łzy szczęścia na policzku 3) Dajcie mi jeść!
W swoim portfolio masz m.in. PZU Cracovia Półmaraton Królewski. Kiedy zatem Cracovia Maraton? ;)
Beata Popadiak: Mam takie małe marzenie. Biorąc udział w Cracovia Maraton chciałabym stanąć na podium w kategorii Polka. Kto wie – może za rok. Proszę trzymać kciuki... :)
Za niespełna trzy tygodnie weźmiesz udział w akcji specjalnej PZU Cracovia Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e). Oprócz dobrej zabawy podczas biegu, przypomnijmy jej główny cel – kwota uzyskana z opłat startowych i środki pozyskane od sponsorów zostaną przekazane na rzecz Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. Jak podchodzisz do tego wyzwania?
Beata Popadiak, ASICS FrontRunner Community Manager Global: Chyba nic nie daje takiego szczęścia jak robienie dobrych uczynków i sprawianie, że na buziach innych pojawia się uśmiech. Pomaganie przez bieganie nadaje mojej pasji jeszcze większy sens. Od zawsze chętnie włączam się w akcje charytatywne, dlatego tak bardzo się cieszę z zaproszenia do udziału w akcji specjalnej to-ge(t)-ther(e). Jesteśmy w tym razem i razem chcemy „wybiegać” czyjeś zdrowie!
W akcji specjalnej staniesz na czele drużyny ASICS Polska, ekipa jest już skompletowana? Kogo zobaczymy w Twoim zespole? I dodatkowe pytanie – oprócz pomocy i dobrej zabawy, będziecie walczyć o miano najlepszego zespołu? Przed Wami niełatwe zadanie – zmierzycie się z kilkoma innymi ekipami – oprócz sportowców z kapitanem Grzegorzem, na ,,starcie przy bieżniach” zameldują się m.in. aktorzy z Andrzejem Popielem na czele czy grupa biegowa ze Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego i inni.
Beata Popadiak: Ekipa gotowa do boju! Jestem dumnym kapitanem fanstastycznej drużyny, w której skład wchodzą: Ewelina Kempa, Gabriela Rolka, Weronika Zielińska, Marcin Kusiak, Grzegorz Świątnicki i Kacper Kąkol. Dodatkowo 5 biegaczy z naszego teamu zasili skład drużyny p. Dudka. Chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę i pomoc innym. Zrobimy jednak co w naszej mocy, aby bieżnia drużyny ASICS FrontRunner rozpędziła się do najwyższych prędkości! :)
Na Instagramie ostatnio szukałaś ekipy do drużyny #TeamGazeli. Opowiesz nam trochę o tej akcji? :)
Beata Popadiak: Chodzi o ASICS World Ekiden, czyli wirtualną sztafetę maratońską, w której mogą wziąć udział biegacze z całego świata. ASICS, jako japońska marka opiekuńcza chce wzmocnić motywację biegaczy, zmobilizować ich do treningów i dać im szansę poczuć emocje towarzyszące sportowej rywalizacji. :)
Szukałam do swojego „Teamu Gazeli” 5 chętnych osób, którzy bez względu na swój poziom biegowy czy miejsce zamieszkania, zechcą pobiec ze mną najpiękniejszy dystans maratonu. Udało mi się znaleźć 15 śmiałków (3 drużyny), a w tym chorego Damianka, który z pomocą taty odbędzie swoją część sztafety na wózku. Serce rośnie!
Jesteś młodą, atrakcyjną dziewczyną. Wiele osób obserwuje Twoje poczynania na Instagramie. W dobie, kiedy media społecznościowe są (chcąc nie chcąc) nieodłącznym elementem naszego życia, wiele osób szukając swojej drogi, motywacji poprzez obserwowanie swoich idoli. Zastanawiałaś się kiedyś jak Twoje posty, relacje, zdjęcia wpływają na innych? Może któryś z Twoich obserwujących podziękował Ci kiedyś za cenne porady? Przeglądając Twój Instagram aż chce się założyć wygodne buty, wstać z kanapy i biec przed siebie…
Beata Popadiak: Ale mi miło! Naprawdę, każde pozytywne słowo w moim kierunku daje mi ogromnego kopa motywacji. Bardzo często słyszę, że swoją pasją zarażam. A dobrem zarażać jest fajnie, niech się niesie. Cytując klasyków: „Nie ma dobrego dnia bez porannego, biegowego selfie Gazeli! :)” We wszystkim co robię staram się przede wszystkim być sobą. Często nieidealną, szukającą w każdej sytuacji pozytywów, normalną dziewczyną, która bez biegania nie wyobraża sobie życia.
Twoje posty w mediach społecznościowych są bardzo motywujące i pozytywne. Miewasz czasem gorszy dzień, w którym nie chce Ci się wyjść na trening? Jak się wtedy motywujesz? Jak pokonać wewnętrznego ,,lenia”? :)
Beata Popadiak: W brzydkie, jesienne poranki bardzo często towarzyszy mi mocne przyciąganie ze strony mojego łóżka. Fizyka bywa okrutna! Ale nie daję się, najgorzej jest wstać. Później już jakoś leci, za to satysfakcja po treningu jest nie do opisania. Zdecydowanie warto. Nie wspominając o tym, jak dobrze smakuje śniadanie po wysiłku!
Do końca roku pozostało niewiele ponad dwa miesiące. 2020 rok miał przynieść nam wiele sportowej radości. Sytuacja związana z pandemią koronawirusa postawiła nas jednak przed trudnym zadaniem
i miała ogromny wpływ na naszą aktywność fizyczną. Jak radziłaś sobie podczas lockdownu? Co było Twoją motywacją?
Beata Popadiak: Nie śmiałabym ryzykować zdrowia psychicznego moich bliskich – jak wiadomo, Gazela niewybiegana – Gazela zła. Biegałam codziennie, a w najgorszym okresie zainwestowałam oszczędności w…bieżnię mechaniczną. Poza bieganiem uskuteczniałam dużo ćwiczeń na macie, a nawet polubiłam się z moim katem – rollerem. Szklanka jest zawsze do połowy pełna. Moją motywacją była myśl, że nic co złe nie może trwać wiecznie. Ciągle wierzę, że rok 2021 będzie nasz! Jestem już głodna nowych życiówek. :)
Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie przygotował specjalną kampanię ,,Połączmy się na sport(n)owo”, która ma na celu wspólny powrót do aktywności społecznej. W okresie pandemii wielu ludzi zaczęło odwracać się od siebie, straciliśmy niejako więzi wypracowane przez lata. Razem ze znanymi sportowcami, na czele z Rafałem Majką, Marią Springwald, Eweliną Kobryn i Grzegorzem Sudołem staramy się ,,zaszczepić” w ludziach świadomość, że sport może nas szybciej wprowadzić do normalności, że wcale nie musimy odwracać się od siebie. Pamiętając o wszystkich obecnych zaleceniach – jak myślisz, czy sport i emocje z nim związane, mogą nas znów przybliżyć do siebie?
Beata Popadiak: Oczywiście. Bieganie to magiczny sport, który łączy ludzi z różnych środowisk, pokoleń, dzielących różne poglądy. Wspólne treningi to super źródło motywacji i nowych wyzwań. Sama dzięki bieganiu poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy do tej pory są moimi dobrymi przyjaciółmi.
Pytanie bonusowe – trzy pierwsze skojarzenia z krakowskim sportem. :)
Beata Popadiak: Cudowne wschody słońca podczas biegania na Bulwarach, niekończąca się prosta na Błoniach, „Wejże, chodźże pobiegać na pole!”.
Drugie pytanie bonusowe – najważniejsze trzy rzeczy, bez których nie wyobrażasz sobie treningu to…
Beata Popadiak: Buty biegowe, zegarek. I przede wszystkim: pozytywne nastawienie!