Wywodzę się z lekkiej atletyki, trenowałam w AZS AWF Kraków, biegałam 300 m ppł , 400 m. Dystans maratoński wydawał mi się wtedy nie do przebiegnięcia. Jednak po zakończeniu przygody ze stadionem, nadal chciałam się ruszać. Zawiązała się mała grupka biegowa – moja pierwsza trenerka Ewa Ślusarczyk, przyjaciel Marcin Prażmowski i biegaliśmy 3-4 razy w tygodniu. To nasze trenowanie zbiegło się w czasie z pierwszym Cracovia Maraton i postanowiliśmy wystartować. Miała to być jednorazowa przygoda – przebiec i przeżyć. ;) Start okazał się całkiem udany, pobiegłam 4 godz. 1 min i nawet zajęłam 3. miejsce w kat. 20-latek. Spodobało mi się, w kolejnym roku chciałam się poprawić, złamać te 4 godziny. To się nie udało, ale bieganie takich dłuższych dystansów całkowicie mnie wciągnęło. Powstał KKB Dystans, w którym byłam od początku, pojawiło się sporo biegów ulicznych i karuzela biegowa rozkręciła się na dobre, a start w CM był tym najważniejszym w roku. Przybywało biegaczy, impreza się rozwijała, zawsze świetna atmosfera, bardzo dużo biegaczy zagranicznych. Dla mnie, jako rodowitej mieszkanki Nowej Huty, najfajniejsze maratony zaczęły się od kiedy trasa prowadzi właśnie przez Nową Hutę. Na Placu Centralnym zawsze kibicują moi rodzice, mnóstwo bliższych i dalszych znajomych, jest super energia!!! Te 4 godziny udało mi się złamać dopiero po 10 latach, a najlepszy mój wynik to 3:49. CM jest dla mnie stałym punktem w kalendarzu, jest ciągle motywacją do treningu, żeby w miarę przyzwoicie przebiec. No i jest to czas i miejsce do spotkania fajnych ludzi, znajomych z dawnych lat biegowych.
Agnieszka Kuś