Andrzej Lachowski: Kraków lubi biegać nocą

Zwycięzca  Biegu Nocnego Andrzej Lachowski zaraz po starcie wysunął się na czoło i nie oddał już prowadzenia, wyprzedzając drugiego na mecie Łukasza Wronę o 44 sekundy.

- Jeszcze jedno zwycięstwo do kolekcji, ale jednocześnie otwiera Pan listę triumfatorów Krakowskich Spotkań Biegowych 2014. Jakie wrażenia po biegu?

- Dobrze, że cała impreza rozpoczęła się już w piątek i nie ogranicza się tylko do maratonu, stwarza możliwości rywalizacji praktycznie wszystkim, którzy lubią biegać.

 

- Błonia Krakowskie to chyba drugi Pana dom.

- Wybiegałem tu tysiące kilometrów, robiłem to o różnych porach dnia. Czasami zdarzało mi się przejeżdżać koło Błoń o 1. w nocy i wtedy też widziałem biegaczy.  Kraków biega nocą.  Z wyjątkiem jednego krótkiego nie oświetlonego odcinka, gdzie trzeba biec ostrożniej, praktycznie trzy i pół kilometra wokół Błoń można przyjemnie pokonywać wieczorem czy nocą.

 

- Na czas Biegu Nocnego deszcz przestał padać, zapewne przyjęliście to z radością.

- Biegałem wielokrotnie w ekstremalnie trudnych warunkach, ale nie ukrywam, że gdy przestało padać, wszyscy poczuliśmy się lepiej, mieliśmy więcej przyjemności z nocnego biegania.

 

- Wystartowało w tym biegu  z górą 1000 osób, to dużo?

- Jestem naprawdę zaskoczony tak dużą liczbą biegaczy. Jeśli postanowili wystartować o tej porze w piątek to są prawdziwymi entuzjastami biegania.

 

- Narzucił Pan od początku ostre tempo, chciał Pan zniechęcić konkurentów do podejmowania walki?

- W zależności od biegu przyjmuje się różną taktykę. Dobrze się czułem, ponieważ generalnie lubię biegać wieczorem, postanowiłem od razu odskoczyć i uzyskać przewagę. Skończyłem pierwszy, założenia były więc dobre.

 

Rozmawiał: Jerzy Sasorski/ZIS

 

Fot. Krzysztof Porębski