„PZU Cracovia Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e) już jest zwycięski!” – rozmowa z Grzegorzem Sudołem przed PZU Cracovia Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e)
Na niespełna dwa tygodnie przed planowanym biegiem maratońskim, wchodzącym w skład PZU Cracovia Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e), rozmawialiśmy z Grzegorzem Sudołem – kapitanem kolejnej drużyny akcji specjalnej. 8 listopada, równocześnie z maratończykami, na bieżniach rywalizować będą wyjątkowi goście. Przedstawiciele Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego, sportowcy, aktorzy, sponsorzy i partnerzy połączą się na sport(n)owo w siedmioosobowych sztafetach maratońskich. Dlaczego projekt PZU Cracovia Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e) jest już zwycięski, jak zmotywować zawodników do aktywności fizycznej, nawet w tak trudnym okresie, co takiego jest w sporcie, że łączy ludzi i czy tacy mistrzowie jak Grzegorz Sudoł miewają czasem „lenia”? Zachęcamy do przeczytania wywiadu z trzykrotnym olimpijczykiem, medalistą mistrzostw świata i Europy, a obecnie trenerem AZS AWF Kraków Masters.
Rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, kiedy włączałeś się do akcji „Połączmy się na sport(n)owo”. Opowiadałeś o planach na ten rok – chciałeś uzyskać kwalifikację na Mistrzostwa Świata Ironman na dystansie 1/2, które miały być rozgrywane w Nowej Zelandii. Miesiące przygotowań, pracy i poświęceń – zostały odłożone w czasie. Do końca roku pozostały dwa miesiące. Czujesz ulgę, że 2020 rok już się kończy? Z jakimi oczekiwaniami będziesz wchodził w 2021 rok?
Grzegorz Sudoł, trzykrotny olimpijczyk, medalista mistrzostw świata i Europy, a obecnie trener AZS AWF Kraków Masters: Rok 2020 miał być zupełnie inny niż jest. Chciałem, aby był on dla mnie rokiem wyjątkowym, obfitującym w wiele startów, do zrealizowania było mnóstwo celów… Pozostał tylko wyjątkowy, ale ze względu na sytuację w jakiej się znaleźliśmy my wszyscy. Czy czuję ulgę? Nie… Raczej złość i bezradność. Niemniej jednak, trzeba nadal mieć marzenia i do nich dążyć, trzeba mieć cele i je realizować. Wierzę, że to tylko chwilowe i niedługo wrócimy do lepszego czasu dla nas wszystkich.
Chyba nikt tak jak Ty nie wie, jakie emocje targały naszymi zawodnikami. Szczególnie tymi, którzy uczestniczyli w cotygodniowych spotkaniach przed naszymi imprezami biegowymi. Po ogłoszeniu „lockdownu” w pierwszej połowie roku, staraliśmy się podtrzymać aktywność fizyczną i – co może ważniejsze – kontakt z ludźmi poprzez akcję #trenujwdomu. Później nastąpiła radość, kiedy dostaliśmy zielone światło dla sportu. Jakie emocje przeżywali biegacze przez ten czas?
Grzegorz Sudoł: Dużo się działo w głowach naszych zawodników. Obserwowaliśmy ich wątpliwości co robić, ich duże zdezorientowanie jak intepretować przepisy itd. Wiele razy odpowiadaliśmy na pytania gdzie biegać, gdzie nie można biegać, czy z maską, czy bez zasłaniania twarzy itd. Staraliśmy się wychodzić naprzeciw sytuacji - zawsze mając na uwadze zdrowie i dobre samopoczucie. Akcja „trenuj w domu” była czymś, co niesamowicie mobilizowało zawodników - widzieli trenerów, mieli z nimi choćby wirtualny kontakt, pracowali nad innymi elementami treningu. Pozwalało to zachować spokój, że nie zostali sami, że nadal realizują program przygotowań, są aktywni i czekają na „normalność”.
Pierwsze spotkania, treningi do biegów... Chociaż w każdym z nas tliła się nadzieja na start, z tyłu głowy mieliśmy jednak obawę, że imprezy jesienią mogą nie wystartować w pełnym tego słowa wymiarze. Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie postanowił jednak zorganizować bieg na dystansie maratońskim, zgodnie z wytycznymi – dla 250 osób. Nie jest to co prawda maraton do którego jesteśmy przyzwyczajeni, ale mamy chociaż namiastkę sportowego święta. Jak ważne z Twojej perspektywy są takie wydarzenia?
Grzegorz Sudoł: Ludzie, zawodnicy, chcą rywalizacji z innymi. Po to trenujemy, aby się sprawdzać w zawodach, aby mieć adrenalinę i czuć współzawodnictwo. To bardzo często motywuje nas do wychodzenia na trening, pomaga nam być konsekwentnym jeśli napotykamy trudności. Cały ten rok zadajemy sobie jedno pytanie – co się odbędzie, a co odwołają…? Trenujemy do danych zawodów mając jednak obawę, że mogą się one nie odbyć... Dlatego bardzo się cieszę, że będzie można rywalizować na dystansie maratońskim z zachowaniem reżimu sanitarnego i wszelkich zasad bezpieczeństwa. Dla biegaczy jest to ważne. Sam znam kilka osób, które wylosowały udział w biegu tradycyjnym PZU Cracovia Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e), a chciało w tym roku np. na 40. urodziny przebiec maraton – będą więc mogły zrealizować swoje marzenia. Trzymam kciuki, aby wszystko się udało i zawody doszły do skutku.
W jaki sposób rozmawiasz z zawodnikami podczas treningów czy spotkań w tym trudnym czasie, jak starasz się ich motywować? Jesteś na pewno inspiracją dla wielu osób. Twoje zdanie na pewno ma dla nich ogromne znaczenie.
Grzegorz Sudoł: Zawsze dużo rozmawiam ze swoimi zawodnikami. Staram się ich przekonać, że to co robią ma sens. Że nawet jak nie ma startów to nie jest to czas stracony. Praca, którą wykonują nie pójdzie do kosza, nie zostanie zapomniana. Wręcz przeciwnie – że jest to świetna baza do kolejnych sezonów, jest to czas na poznanie swojego organizmu i na uzupełnienie zaległości sprawnościowych, rozciągania, wzmacniania itd. Należy szukać zawsze pozytywów w zaistniałej sytuacji. Wiele osób nigdy nie miało czasu na spokojny trening, bo byli skoncentrowani na kolejnych i kolejnych zawodach co 3 dni, co tydzień – często nie wypoczywając. Cieszę się, że wiele ludzi umie się odnaleźć w tym sezonie i nie straciło motywacji – jest to zdecydowana większość.
Za niespełna dwa tygodnie weźmiesz udział w akcji specjalnej PZU Cracovia Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e). Oprócz dobrej zabawy podczas biegu, przypomnijmy jej główny cel – kwota uzyskana z opłat startowych i środki pozyskane od sponsorów zostaną przekazane na rzecz Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. Jak podchodzisz do tego wyzwania?
Grzegorz Sudoł: To wspaniała inicjatywa, szczytny cel a przy tym dobra sportowa zabawa. Rywalizacja schodzi jednak na drugi plan, bo nie ona jest tutaj najważniejsza. Chcemy pomagać – a biegacze, sportowcy, zawsze to robili i już wielokrotnie udowodnili że można na nich liczyć. Maraton pod hasłem to-ge(t)-ther(e), aby pomagać już jest zwycięski! Stanie się jeszcze bardziej w dniu 8.11.2020, jak staną na starcie osoby w biegu na Błoniach, w biegu wirtualnym oraz w sztafetach na bieżniach.
W akcji specjalnej staniesz na czele drużyny sportowców/ekipy organizatorów, ekipa jest już skompletowana? Kogo zobaczymy w Twoim zespole? I dodatkowe pytanie – oprócz pomocy i dobrej zabawy, będziecie walczyć o miano najlepszego zespołu? Przed Wami niełatwe zadanie – zmierzycie się z kilkoma innymi ekipami – oprócz drużyny ASICS z Beatą Popadiak, na „starcie” zameldują się m.in. aktorzy z Andrzejem Popielem na czele czy grupa biegowa ze Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego i inni.
Grzegorz Sudoł: Mamy w składzie osoby, które swoją postawą będą zachęcać do aktywności. Są to biegacze z Klubu AZS AWF Kraków Masters, partnera ZIS oraz organizatora treningów całorocznych. Będzie Katarzyna Broniatowska, nasza wspaniała trenerka i biegaczka, medalistka Mistrzostw Europy. Skład uzupełnimy pół na pół chłopakami i dziewczynami. Był pomysł, aby wystawić najlepszych i podjąć rywalizację z ekipą ASICS, jednak zrezygnowaliśmy z tej drogi, bo przecież nie zwycięstwo jest tu najważniejsze.
Włączyłeś się do akcji „Połączmy się na sport(n)owo”. Mówiliśmy dużo o tym, że sport jak nic innego łączy ludzi, dostarcza im wielu emocji. Czy z perspektywy ostatnich kilku miesięcy, uważasz, że pomimo wciąż rosnącego dystansu społecznego – sport niweluje niejako tę „przepaść” między nami?
Grzegorz Sudoł: Uważam nadal, że sport pozwala połączyć się na sport(n)owo. Daje nam równowagę między ciałem a duchem. Sport łączy ludzi – zawsze to robił i pełnił ważną rolę w życiu każdego człowieka. W sporcie, bieganiu nie klasyfikuje się ludzi na bogatych i biednych, na tych co mogą albo nie mogą biegać. Sport łączy, zmniejsza zdecydowanie „przepaść” między ludźmi. Ludzie uprawiający sport (jaki on by nie był) czują się dobrze ze sobą, a w obliczu wciąż rosnącego dystansu społecznego jest to bardzo ważne.
Mam wrażenie, że wszędzie Cię pełno. :) Zawody, treningi, spotkania z zawodnikami, zajęcia dla dzieci, w wakacje obozy dla najmłodszych… Skąd na to wszystko siła? Czy Grzegorz Sudoł miewa czasami gorszy dzień i przysłowiowego „lenia”? :)
Grzegorz Sudoł: Pewnie że miewa! :) Nie raz przychodziły momenty zwątpienia czy spadku motywacji. Ale masz rację, jestem typem który cały czas coś robi, szuka nowych wyzwań i projektów. Staram się, szczególnie teraz, po zakończeniu kariery, dać jak najwięcej. Jest to dla mnie misja. Sport był jest i będzie dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. Staram się nim zarażać osoby chcące biegać, jeździć na rowerze czy aktywnie spędzać czas. Staram się im uświadamiać jak jest to ważne dla ich. To inwestycja w ich zdrowie i w tzw. „emeryturę ruchową”. Każdemu zawodnikowi staram się poświęcić jak najwięcej czasu, wysłuchać, przygotować indywidualny program, wesprzeć, ale też czasem opierdzielić. Coraz bardziej angażuję się w wychowanie dzieci poprzez sport, odpowiednio dobrany ruch czy trening. No cóż, już taki jestem. :)
Ostatnio wcieliłeś się w nietypową rolę – sędziego podczas Mistrzostw Polski w chodzie sportowym. Jakie to przeżycie? Czy taka rola jest łatwiejsza niż rola sportowca?
Grzegorz Sudoł: Bardzo niewdzięczna. :) Jakbyś nie sędziował, to ktoś będzie miał do Ciebie pretensje – jak w piłce nożnej. A tak serio, to fajnie było spotkać się ze środowiskiem, które zawsze jest bliskie memu sercu. Starałem się dużo podpowiadać a mniej upominać podczas tych zawodów. Nawet, jeśli ktoś idzie nie do końca prawidłowo, to należy zobaczyć, czy tym zyskuje czy wręcz traci. Zawsze wolałem być sportowcem niż sędzią. Jednak jeśli zostanę powołany na kolejne zawody, to równie chętnie tam pojadę.
Pytanie bonusowe – trzy pierwsze skojarzenia z krakowskim sportem. ;)
Grzegorz Sudoł: Bieg Trzech Kopców, ludzie, potencjał.
Drugie pytanie bonusowe – najważniejsze trzy rzeczy bez których nie wyobrażasz sobie treningu to…
Grzegorz Sudoł: ...zegarek, trener, zawodnicy.