Jak radzić sobie z porażką w sporcie? Co zrobić, kiedy wyniki nie satysfakcjonują?

„Każda porażka jest szansą, żeby spróbować jeszcze raz, tylko mądrzej.” Niby banalne, ale jakie prawdziwe! Myślisz, że trening lub start poszły na marne, bo wynik jest niezadowalający? Nic bardziej mylnego!

Fot. Piotr Kucza

Jedni biegają dla zabawy, inni dla zdrowia, ale większość dla liczb. I żeby te liczby stale analizować i zmniejszać (wyjątkiem jest dystans, ten czasem dąży do nieskończoności). Wynik! To jest to, co nas kręci i podnieca. Nakręca do pracy i treningów oraz cieszy gdy uda się urwać choćby sekundę. Można się pochwalić nową życiówką, porównać wynik z kimś innym, wyznaczyć nowe cele do przebiegnięcia. Jest to fajne, bo mierzalne. A cel powinien być mierzalny (metoda SMART). Cel to nasza motywacja do treningów. Ale im głębiej w biegowy las, tym łatwiej się pogubić; potknąć o własną ambicję i perfekcjonizm. Bo jak cyferki nam się nie zgadzają, to mamy wrażenie utraty kontroli nad naszym bieganiem, a wynik, a raczej jego brak, powoduje niekiedy frustrację.

Czy musi tak być? Czy nieudany trening czy start na zawodach to powód, by wystawiać swój sprzęt na znany portal sprzedażowy odzieży używanej? Czy może zamiast szukać nowej pasji, poszukać jakichś plusów tej sytuacji?

1. Potraktuj to jako lekcję na przyszłość.

Przeanalizuj, co poszło nie tak; co mogło być przyczyną. Możesz odkryć popełnione błędy i coś zmienić. Sprawdź swój plan treningowy, ilość snu, regenerację, posiłki. Może to być szczegół, który zmieni wszystko.

Weronika Zielińska, trener biegania, mówi: „Najważniejsze to traktować to jako lekcję, a nie wyrok. Nieudany start o niczym nie świadczy. Trzeba znaleźć przyczynę i robić swoje spokojnie dalej.”

Wszystko to, co spotyka nas na naszej sportowej drodze, to nasze doświadczenia, które mogą pomóc nam być lepszymi biegaczami.


Fot. Jacek Prondzyński

 2. Wyeliminuj błędy.

Jeśli już wiesz, co mogło pójść nie tak, zmień to.

Zbyt mało czasu na regenerację? Bardzo często zaniedbywana rzecz, gdy chcemy wycisnąć z doby, ile się da. Wiadomo nie od dziś, że odpowiednia ilość snu i odpoczynku jest tak samo ważna jak treningi. Niestety, bardzo często mamy poczucie, że nas przetrenowanie nie dotyczy i wpadamy w iluzję niezniszczalności.

Zjedzony żel w trakcie biegu sprawił rewolucje żołądkowe? Znajdź inny, poszukaj czegoś bezpiecznego dla twojego organizmu. A przede wszystkim testuj jedzenie na treningu, a nie na zawodach. Jedz to, co jesz biegając na co dzień, nie eksperymentuj na punkcie odżywczym w dniu zawodów.


Fot. Radek Piasecki

A może za mało lub za dużo przebiegniętych kilometrów? Usiądź sam lub ze swoim trenerem i sprawdź, czy Twój kilometraż tygodniowy/miesięczny jest dobrze dopasowany do Twoich docelowych startów. Można biegać za mało, ale można też biegać nieefektywnie. Jakość, nie ilość.

Zapytałam Weroniki Zielińskiej, jak pracuje ze swoimi podopiecznymi po biegu, który nie jest zadowalający: „Przede wszystkim nie wszystkie starty są docelowe i tylko do pewnego momentu możemy poprawiać się z zawodów na zawody. Tłumaczę, że starty kontrolne nie zawsze muszą pójść tak, jak planujemy, bo testujemy wtedy żywienie, regenerację, rozwiązania treningowe, czasem biegamy z ciężkiego treningu i patrzymy na reakcje. Ale zawsze rozmawiamy, co zagrało, a co nie i szukamy przyczyn: za mało snu, za dużo stresu, kłopoty rodzinne/w pracy, złe żywienie, opuszczanie treningów, zbyt mocne/lekkie treningi, za mało wiary w siebie itp.
Podobnie z treningami. Nie zawsze wychodzą. Nie zawsze – ze względu na liczne obowiązki. Nie mamy siły, aby biegać szybko czy wystarczająco długo i wtedy szukamy alternatywy, zmieniamy plan pod rytm i regenerację podopiecznego tak, aby była satysfakcja z treningu, a nie frustracja.”

Są też kwestie niezależne od nas. Warunki pogodowe, czy po prostu dyspozycja dnia. Na to niestety wpływu nie mamy i nie możemy się obwiniać.


Fot. Radek Piasecki

3. Skup się na kolejnym starcie.

Ok. Stało się. Nie poszło. Ale już wiesz, co mogło pójść lepiej. Postaraj się skupić na kolejnym starcie. Obierz cel, spróbuj jak najlepiej przygotować się do kolejnych zawodów.

Wizualizuj sobie siebie, zadowolonego i szczęśliwego na mecie!

Skupienie się na kolejnym zadaniu pomoże Ci zapomnieć o tym nieudanym. Doda Ci motywacji i energii do dalszego działania. Potrzebujesz wiatru w żagle, a nie spuszczonej kotwicy.

No i kiedy zawodzi plan A, mamy jeszcze resztę alfabetu.

Bardzo dobre podejście ma Justyna Peniowicz: „Kiedyś podchodziłam do wyników i nieudanych startów bardzo uczuciowo, teraz już jednak wiem, że jeden nieudany start czy trening nie przekreślają naszej formy czy włożonego trudu pracy. Jeżeli nie teraz, to następnym razem na pewno się uda. Zaczęłam podchodzić do tego trochę zadaniowo – są treningi, to będą i zawody. Jak się uda, to super, a jak nie, to pracujemy dalej. Często na treningach i zawodach pokonujemy swoje słabości, obawy, walczymy o każdą sekundę i tak naprawdę ta nasza wola walki powinna być dla nas już samą wygraną. Jeżeli wiem, że dałam z siebie maksa i walczyłam do końca, a mimo to i tak nie ma życiówki, to mimo wszystko buduje mnie to na kolejne starty. Najważniejsze, żeby mimo różnych potknięć, zawsze wierzyć w siebie i w swoją siłę.”

Będę brutalna – porażka jest w sporcie nieunikniona. Nie można być w optymalnej formie 24/7 przez 365 dni w roku. Nie jesteśmy maszynami, a one też się psują.

Porażka może być frustrująca i demotywująca, ale zróbmy wszystko, aby zmotywowała nas do dalszej pracy nad marzeniami i pomogła w realizacji kolejnych celów.


Fot. Piotr Kucza